Demokracja na wojnie. Imperializm i jego legitymizacja
Kamil Majchrzak
gleichzeitig erschienen in Recykling Idei # 10 (Frühling 2008)
Aktualność studium Korzenie totalitaryzmu, w którym Hannah Arendt lokalizuje źródła imperializmu i następującego po nim totalitaryzmu w kapitalizmie i jego globalnej ekspansji, wymaga wyjaśnienia i dokładnego odczytania z perspektywy politycznej. Autorka dostrzegła, że uprzemysłowienie Europy, zachodzące w ramach gospodarki kapitalistycznej, oznaczało ogromne pomnożenie bogactwa, jednak działo się to „w systemie, który uniemożliwiał równy podział jego produktów wśród wszystkich warstw społecznych” .
Dlatego w centrum swoich rozważań Arendt umieszcza akumulację kapitału, w oparciu o myśl wysoko przez nią cenionej teoretyczki i rewolucjonistki, Róży Luksemburg, która zauważyła, że „imperializm jest politycznym wyrazem procesu akumulacji kapitału w jego walce konkurencyjnej o nie zagarniętą jeszcze przez nikogo resztę światowego środowiska niekapitalistycznego” .
Zasługa Arendt polega zatem na połączeniu spostrzeżenia Luksemburg o tym, że imperializm jest „historyczną metodą przedłużania istnienia kapitału” , z analizą erozji państwa narodowego. Umożliwia jej to wskazanie na związek pomiędzy dwoma czynnikami: rozpadem demokracji, zaczynającym się od skorumpowania warstwy urzędniczej, która czuje się zobowiązana do posłuszeństwa wobec klas posiadających, oraz zinstytucjonalizowanym w burżuazyjnych biurokracjach brakiem odpowiedzialności. Splot tych dwóch czynników sprawił, że Auschwitz stało się możliwe. Dlatego też totalitaryzmu nie można postrzegać jako zwykłego zaprzeczenia zachodniej cywilizacji, lecz raczej jako jej „patologiczną manifestację” .
Widać to w tendencyjnej polityce dezinformacji i unifikacji opinii publicznej po zamachach z 11 września 2001 roku. Bezmyślność decydentów i elit „gospodarki rynkowej i demokracji” pokazuje wyraźnie, że działający w tym globalnym systemie intelektualiści i media nie są w stanie ani pojąć integralnej współzależności pomiędzy terroryzmem a panującym porządkiem, ani dostrzec swojego współuczestnictwa w eskalacji imperialistycznej przemocy oraz procesie rozkładu demokracji. Owi umysłowi koryfeusze włączają się w wojnę kultur i zakładają rzekome istnienie nowych egzotycznych orientalnych obszarów nieznających oświecenia. W ten sposób zaciemniają przyczyny dokonywanego przemocą wywłaszczenia i wyzysku, przenosząc je na poziom sporów teologicznych.
Wydanie Korzeni totalitaryzmu w 1951 roku zbiegło się z okresem nasilenia paranoidalnego antykomunizmu. Na opisywaną przez Karola Marksa w 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte ironię historii zakrawa fakt, że przeprowadzana przez Arendt krytyka absolutnego posłuszeństwa i ślepego konformizmu zyskuje ponownie na znaczeniu w obliczu nowej fali makkartyzmu. Przyjęta na początku ubiegłego roku w Polsce ustawa lustracyjna, jak również instytucjonalizacja rewizjonizmu historycznego w postaci Instytutu Pamięci Narodowej stanowią kulminację tego procesu w Europie Wschodniej. Zmierza on do tego, alternatywy dla kapitalizmu stały się nie do pomyślenia. Jednak polscy rewizjoniści nie naśladują po prostu Ernsta Noltego i nie powtarzają sporu niemieckich historyków z 1986 roku . Obecna powierzchowna debata na temat totalitaryzmu ma na celu nie tylko relatywizację zbrodni nazistowskich, lecz przede wszystkim zamaskowanie źródeł totalitaryzmu tkwiących w burżuazyjnej demokracji. Tego rodzaju strategia stosowana jest wszędzie tam, gdzie celem jest odwrócenie uwagi od przyczyn rasizmu, na jakich opiera się europejski system granic, neoliberalizmu i militaryzmu jako naczelnych założeń Konstytucji Europejskiej (obecnie nazywanej eufemistycznie Traktatem Reformującym lub Traktatem Lizbońskim) oraz masowego łamania praw człowieka podczas wojny z tak zwanym terroryzmem. W ten sposób zachodni totalitaryzm gospodarczy ucisza głosy krytyczne .
Polskie polowanie na czarownice jest także pożywką dla doznającej syndromu nawrócenia inteligencji z Europy Zachodniej, zdezorientowanej po zakończeniu konfliktu Wschód – Zachód. Odzwierciedla się w tym jednocześnie sposób myślenia tejże inteligencji, która przynajmniej od upadku muru berlińskiego wierzy w „koniec historii” i w swej intelektualnej impotencji zaakceptowała kapitalizm jako fakt, którego nie wypada kwestionować. Prace Arendt przyczyniają się zatem do wyjaśnienia nie tylko wzrostu zaangażowania tak zwanych państw demokratycznych w wojny, lecz również nieodłącznie z tym związanego procesu instytucjonalnego rozkładu sfery publicznej. Jej analizy mogą także ułatwić zrozumienie transformacji „demokratycznej” w Europie Wschodniej.
Ta historyczna farsa przejawia się trojako. Od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku na naszych oczach odbywa się proces rozkładu międzynarodowego prawa publicznego, sprowadzający rozumienie prawa do Hobbesowskiego decyzjonizmu. Normy prawne i oparty na pozytywizmie prawnym proces decyzyjny poddane zostały prymatowi polityki . W tym kontekście wojny napastnicze prowadzone przez ponowoczesne demokracje pojmowane są jako ultima ratio przemocy i usprawiedliwiane jako „interwencje humanitarne” lub „obrona praw człowieka”. Podporządkowanie polityki wewnętrznej polityce zagranicznej zachodzi równolegle z procesem opanowania życia społecznego przez kategorię bezpieczeństwa, określanym w socjologii anglosaskiej jako securitization. Towarzyszy mu rozpad sfery publicznej, pogłębiająca się erozja i rytualizacja procedur demokratycznych i prawno-państwowych.
Hannah Arendt – pojęcie imperializmu
Szczególną zasługą Arendt jest nie tylko ujęcie imperializmu jako problemu polityki zagranicznej czy kolonialnej, lecz również jego ścisłe powiązanie – w oparciu o teorię akumulacji Róży Luksemburg – z kwestią politycznej emancypacji burżuazji i rozwoju państwa narodowego. To właśnie dzięki państwu narodowemu burżuazja mogła stać się klasą panującą, nie angażując się przy tym w rządzenie. Dopóki państwo to pozostawało nienaruszone, wszystkie decyzje polityczne pozostawały w jej gestii . Jednak już w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku okazało się, że nowoczesny rozwój przemysłowy i gospodarczy Europy osiągnął rozmiary przekraczające wszelkie granice narzucone przez państwa narodowe. Paradoksalnie ratunkiem dla nich miał stać się imperializm. Oznaczał on „ekspansję dla samej ekspansji” i był jednocześnie ucieleśnieniem sprzeczności między koniecznościami wynikającymi z istoty narodowo ograniczonego terytorium a niemalże nieograniczonymi zdolnościami kapitalistycznej gospodarki .
U podstaw analizy dokonanej przez Arendt leży odkrycie, że przyczyną owej ekspansji nie jest chęć podboju lub aneksji jakichś terytoriów, lecz że proces akumulacji władzy ściśle odpowiada procesowi akumulacji kapitału . Dopóki państwo narodowe potrafiło zapewnić warunki umożliwiające funkcjonowanie gospodarki kapitalistycznej i gwarantowało reprodukcję siły roboczej, sprzeczność kapitalizmu pojawiała się jedynie w swojej podstawowej formie – jako wyzysk pracowników najemnych. Nie przejawiała się jednak w postaci otwartego konfliktu państwa narodowego z burżuazją, która w pełni wykorzystywała pozostające w jej dyspozycji środki przymusu jako instrumenty umożliwiające osiągnięcie własnych celów gospodarczych. Zmieniło się to dopiero, gdy burżuazja, tolerując, a następnie wspierając faszyzm i totalitarne formy władzy, wstąpiła na ścieżkę swej własnej zagłady. „Imperializm był rezultatem usiłowań państwa narodowego, by przetrwać jako forma państwa w warunkach nowoczesnej gospodarki i przemysłu, a zatem w nowych warunkach życia narodów europejskich, które wkrótce stać się miały warunkami życia całego świata” – pisze Arendt. A to dlatego, że akumulacja pierwotna, którą Karol Marks uważał za historyczne źródło kapitalizmu, w warunkach obecnej globalizacji, a zatem gospodarki oderwanej od wytwarzania wartości w procesie realnej produkcji na korzyść dominacji kapitału finansowego, stanowi zjawisko codzienne. Tak więc wielki wyścig po zagraniczny majątek oraz szaleńcza prywatyzacja i spadek płac w kraju to jedynie dwa przejawy wywłaszczenia wiążącego się z imperializmem.
Światowa polityka wewnętrzna
Bardzo istotne jest to, że Hannah Arendt nie sprowadza kół napędowych imperializmu do czynników czysto ekonomicznych, lecz odsłania jego „zasadniczą polityczną strukturę, a mianowicie próbę podzielenia ludzkości na panów i niewolników, na »higher and lower breeds«, czarnych i białych, obywateli i »force noire«, która ma ich chronić” . Również obecnie współczesne demokracje europejskie określają się poprzez stosunek do swoich rzekomych wrogów. Przy tym jednak – względem okresu kolonialnego – całkowitemu odwróceniu uległo pojęcie integracji. Wprowadzenie tego pojęcia za czasów kolonizacji wiązało się z przekonaniem prawników, że kolonizowanym społeczeństwom należy nadać określony status. Kiedy Europa, zniszczona po drugiej wojnie światowej, została odbudowana przez gastarbeiterów (między innymi z Turcji), „demokratyczna opinia publiczna” pod koniec lat siedemdziesiątych zdała sobie sprawę, że imigranci pozostaną tu na stałe, a ich dzieciom przysługują równe prawa. Od tego czasu o integracji znów mówi się tak, jakby należało po raz kolejny dokonać rozgraniczenia między prawdziwymi obywatelami republiki – Francuzami, Niemcami czy Szwajcarami – a „obcymi”.
Francuski socjolog Mathieu Rigouste zbadał związek zachodzący pomiędzy kryzysami kapitału a pojawianiem się dyskursu rasistowskiego i wrogiego wobec obcokrajowców. Wynik jego analizy jest otrzeźwiający: „W czasie każdego kryzysu kapitału wszystkich obcych przedstawia się jako potencjalnych bezrobotnych lub złodziei pracy. Spadek wskaźników rozwoju powoduje natychmiastowe pojawienie się dyskursu tego rodzaju. Było tak jeszcze przed kryzysem naſtowym, a od tego czasu nic się nie zmieniło” . Ta dialektyczna zależność unaocznia zarazem instytucjonalny rozpad demokracji.
Hannah Arendt wywodzi tę sprzeczność z faktu, że naród nie może stworzyć imperium, ponieważ polityczna koncepcja narodu ufundowana jest na trzech czynnikach – terytorium, wspólnocie etnicznej i organizacji państwowej. Z punktu widzenia państwa narodowego jest zatem zupełnie logiczne, by po podbiciu obcych narodów „wchłaniać […] [je] i wymusić na nich »zgodę«, nie jest ono zaś w stanie ich zintegrować” .
To nieprzejednanie widoczne jest także na innym przykładzie – ambiwalentnego stanowiska ruchu robotniczego wobec imperializmu i następującego po nim nazizmu. Nacjonalizm klasy robotniczej, wbrew wszelkim staraniom internacjonalistów, osiągną kulminację w entuzjastycznym poparciu dla pierwszej, a po 1933 roku w coraz większym stopniu dla drugiej wojny światowej. Mezalians klasy robotniczej z burżuazją przyniósł „pokój klasowy” (niem. Burgfrieden), a jego apogeum stanowiła zdradziecka zgoda socjaldemokracji na kredyty wojenne w 1914 roku. Ewolucji tej nie zdołała zapobiec również – tak przez Arendt szanowana – Róża Luksemburg, za której późniejsze zamordowanie współwinę ponosi niemiecka SPD.
Imperializm przesłonił fakt istnienia realnego antagonizmu społecznego i dostarczył państwu narodowemu owego „spajającego elementu”, który utraciło wskutek podbojów i zinstytucjonalizowanej niesprawiedliwości społecznej. Właśnie w tym przejawia się po raz kolejny aksjomat polityki wewnętrznej burżuazji, która dąży do swej emancypacji i panowania politycznej w państwie narodowym niezależnie od rządzących klas czy partii politycznych .
Jednak już wówczas jej władza była zagrożona, ponieważ granice państwa narodowego stały się przeszkodą dla dalszej ekspansji kapitalizmu. Inaczej bowiem niż w przypadku państwa narodowego, w imperializmie nie występuje moment państwowotwórczy oparty na autorytecie jednego, wspólnego dla wszystkich prawa, lecz apartheid. Tam, gdzie imperializm przekracza granice, państwo narodowe wznosi mury graniczne.
Sprzeczność zachodząca między polityczną strukturą narodu a próbą stworzenia państwa imperialnego także i dziś jest widoczna wszędzie tam, gdzie polityka zagraniczna sprowadza się do realizacji wymogów ekspansji gospodarczej. Ze strategii uprawomocniania stosowanych przez współczesne demokracje narodziła się światowa polityka wewnętrzna. Tym samym do polityki zagranicznej został wprowadzony element o pochodzeniu narodowym. Współczesne wojny imperialistyczne są zatem – niezależnie od wszelkich debat na temat globalizacji – legitymizowane politycznie przy użyciu argumentacji pochodzącej wprost ze słowników polityki wewnętrznej państw narodowych. Mowa jest więc o rzekomych zagrożeniach dla państwa narodowego i jego tożsamości.
Korzystając z zasobu pojęć Arendt, globalizację można zatem opisać jako paradoksalną próbę ratunku podjętą przez burżuazję, analogiczną do sytuacji z dziewiętnastego wieku, kiedy to dzięki imperializmowi usiłowano przedłużyć istnienie kapitalizmu. Wobec tego nie dziwi fakt, że Stany Zjednoczone, podobnie jak należące do NATO kraje członkowskie Unii Europejskiej, uzasadniają prowadzone przez siebie wojny napastnicze prawem do samoobrony i chęcią zapobieżenia łamaniu praw człowieka w innych krajach. Taka strategia byłaby jednak logicznie niemożliwa, gdyby opinia publiczna nie została już wcześniej – za sprawą dyskursu rasistowskiego – przekonana o istnieniu „wroga wewnętrznego” . Tak więc „wojna wyprzedzająca” (ang. pre emptive), będąca centralnym elementem strategii obronnych Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, oznacza po prostu obronę na froncie wewnętrznym . Ma ona drastyczne skutki dla sytuacji wewnętrznej: ograniczanie wolności i praw obywatelskich oraz podporządkowanie całego życia publicznego kategoriom bezpieczeństwa. Jednak wbrew pozorom nie jest to koncepcja oryginalna. Słowo pre emptive nie pochodzi z języka polityki, lecz z zakresu spekulacji ziemią . Powiązanie go z wojną w paradoksalny sposób prowadzi do źródeł imperializmu, to znaczy do pokonującej wszelkie granice akumulacji kapitału.
Usiłuje się w ten sposób zamaskować fakt, że prawo międzynarodowe opiera się na suwerenności i równości wszystkich państw. Wojna jako „narzędzie polityki narodowej” – niezależnie od tego, jak określą ją apologeci – jest, jak wiadomo, zakazana przynajmniej od czasu podpisania paktu Kelloga-Brianda w 1928 roku. Co więcej, zakaz stosowania siły w stosunkach międzynarodowych od momentu uwzględnienia go w artykule 2 paragraf 4 Karty Narodów Zjednoczonych zalicza się do norm typu ius cogens .
To przemieszanie spraw wewnętrznych i zagranicznych, narodu i imperium jest widoczne również w dyskursie dotyczącym praw człowieka, który stał się wyjątkowo atrakcyjny od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. W ramach wojny z tak zwanym terroryzmem w wielu demokracjach, na przykład w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, otwarcie rozważa się legalizację tortur. Zresztą już są one stosowane wobec określonych kategorii osób – imigrantów przebywających w ośrodkach deportacyjnych , tak zwanych nielegalnych bojowników w Guantánamo czy więźniów podczas tajnych lotów CIA w Europie. Jednocześnie ministrowie obrony krajów, gdzie proceder ten ma miejsce, w tym także w Polsce w ramach systemu tajnych więzień, zapewniają, że podejmują wszelkie działania, by zagwarantować przestrzeganie praw człowieka poza własnymi granicami.
Hannah Arendt mówiła w podobnym kontekście o „fantastycznym pomieszaniu i poplątaniu nowej terminologii w naukach historycznych i politycznych”. Właśnie na przykładzie takich pojęć jak „światowy żandarm” czy „imperium” widać rozbieżność między przyczynami a skutkami. Przekonanie o wyższości kulturowej i rzekomej misji do spełnienia – charakterystyczne dla Europy i Ameryki Północnej, które już dawno uczyniły z islamofobii oświeconą cnotę – nie może ukryć faktu, że eksportowane są tu nie prawa człowieka, lecz zbyteczny kapitał, który łączy się z niespotykanym dotychczas „ultra-utowarowieniem” .
Władza
Zdaniem Arendt tragedia imperializmu nie zaczyna się od korupcji w polityce krajowej, lecz w momencie, kiedy nawet idealiści muszą uznać, że polityka światowa nie jest przejawem megalomanii, lecz nieuchronną koniecznością . W ten sposób zapewnieniom Cecila Rhodesa, że naród może przetrwać jedynie wówczas, „gdy osiągnie panowanie nad handlem światowym” , ulegli nawet ci, którzy wcześniej musieli walczyć o istnienie swojego narodu – jak na przykład Polacy.
Dla Arendt historyczno-ideowe źródła imperializmu tkwią w Lewiatanie Hobbesa, który usiłował „wyprowadzić dobro publiczne z interesów prywatnych” . Wielki Lewiatan powstaje, kiedy za sprawą umowy wszyscy ludzie podporządkowują się zasadom społeczeństwa burżuazyjnego, by uratować się od nędznego „stanu wojny wszystkich przeciwko wszystkim” . Hannah Arendt wywiodła stąd dwa charakterystyczne aksjomaty światopoglądu burżuazji – uprzedmiotowienie człowieka oraz władzę jako akumulację panowania nad opinią publiczną . Poddaje ona druzgocącej ocenie Hobbesowską koncepcję władzy, rozumianej jako „aktualnie posiadane przezeń [człowieka] środki do tego, iżby osiągnąć w przyszłości jakieś wiadome dobro” . Hobbes obdarł człowieka z godności, pisząc: „jak w innych rzeczach, tak i co się tyczy ludzi, nie sprzedawca, lecz kupujący określa cenę” .
Może nieco dziwić, że idea Hobbesa znalazła uznanie również u Carla Schmitta, głównego prawnika faszyzmu, znanego przecież jako radykalny krytyk liberalizmu. Dla niego państwowość była istotna jedynie o tyle, o ile stanowiła jedność z tym, co polityczne. Schmitt gdzie indziej niż Hobbes widzi istotę polityczności – przede wszystkim w pełnym przemocy stanie naturalnym, któremu dopiero Lewiatan kładzie kres. To, co polityczne, jako pierwotne, definiuje państwo, a nie odwrotnie. Dlatego w centrum swoich rozważań Schmitt stawia stan wyjątkowy, w którym polityczność staje się widoczna.
Bliskość koncepcji konserwatywnego teoretyka z ideami liberalnych prekursorów, takich jak Hobbes, wydaje się paradoksalna. Gdy uda nam się przejrzeć przez retoryczną zasłonę dymną, dostrzeżemy, że wynika ona przypuszczalnie jedynie z uwielbienia Schmitta dla zdolności kapitalizmu do przeobrażania i dopasowywania się, przy jednoczesnym utrzymywaniu społecznych antagonizmów. Jest to istota burżuazyjnej demokracji.
Jednak iluzoryczna próba przeniesienia stosunków kapitalistycznych, a więc ciągłej społecznej wojny domowej, na volkistowską wspólnotę „nadludzi” – bez równoczesnego uwzględnienia specyfiki systemu rynkowego, akumulacji kapitału i legitymizacyjnych funkcji konsumpcji – od początku była skazana na klęskę.
Cechą charakterystyczną pojęcia polityczności Schmitta jest, jak wiadomo, rozróżnienie przyjaciel – wróg. Nie chciał on dostrzec, że antagonizm ten istnieje już w samej konkurencji gospodarczej i walce klasowej. Według niego „takie pojęcia jak przyjaciel, wróg czy walka mają realne znaczenie właśnie dlatego, że związane są z faktyczną możliwością fizycznego unicestwienia” . Ma na myśli „wroga publicznego” . Widać w tym swoiste nieporozumienie, jakoby powołanie do życia Hobbesowskiego Lewiatana miało być antytezą grożącej rzekomo z zewnątrz wojny domowej, w związku z czym wiązano go z brakiem wojny. W rzeczywistości została ona jedynie włączona do politycznego myślenia o państwie. Schmitt dokonał zatem „uspołecznienia” wojny i walki przeciwko hostis jako wewnętrznym wrogom państwa . Mowa zatem o stanie, który dla milionów migrantów i migrantek – określanych jako „nielegalni”, obcokrajowcy czy „prekariat” – stanowi codzienność.
Co zaskakujące, wysuwana przez Arendt krytyka kapitalistycznego uprzedmiotowienia człowieka pokrywa się z Marksowską krytyką burżuazji . Jednakże oboje wyciągają ze swych analiz odmienne wnioski. Karol Marks wykorzystuje cytat z Hobbesa do analizy wartości siły roboczej i stwierdza, że „jest [ona] określona przez wartość środków utrzymania, niezbędnych dla wytworzenia, rozwoju, utrzymania i zachowania siły roboczej na wieki” . W niekończącej się walce pomiędzy kapitałem i pracą widzi on dążenie kapitalisty do „zredukowania wynagrodzenia za pracę do fizycznego minimum oraz fizycznego maksimum wydłużenia dnia pracy” . Jednakże od czasu ukazania się Manifestu komunistycznego zmieniła się również struktura kapitalizmu, a to dlatego że „burżuazja nie może istnieć bez nieustannego rewolucjonizowania narzędzi produkcji, a więc stosunków produkcji, a więc całokształtu stosunków społecznych” .
Imperializm stał się akuszerką świata finansów, których wartość wyzwoliła się z czasem od realnych stosunków produkcji. Zysk przestał być związany z produkcją lub wymianą towarową. Kupiec został zastąpiony przez finansistę. Im bardziej kapitał finansowy opierał się na czystej spekulacji, tym bardziej z mody wychodził też Hobbesowski Lewiatan. Po raz pierwszy środki sprawowania władzy w państwie wstąpiły na drogę, którą wskazały mu eksportowane pieniądze . Wraz z eksportem finansowym rozeszły się też interesy bogatych i narodu. Państwowe środki przymusu zaczęły służyć ochronie inwestowanego kapitału.
Zygmunt Bauman zwrócił uwagę na to, że dzisiejsze ponowoczesne państwo nie jest już potrzebne kapitałowi finansowemu – jak niegdyś Lewiatan – do reprodukcji siły roboczej. Wraz z rozwojem imperializmu ugruntowało się bowiem przekonanie, że zyski i konkurencyjność nie zależą od rentowności produkcji, lecz związane są jedynie z transakcjami finansowymi. W wyniku rozwoju imperializmu także utrzymanie społecznej infrastruktury państw narodowych w celu reprodukcji siły roboczej staje się anachronizmem. Logicznym następstwem jest zatem demontaż państwa opiekuńczego jako zbędnego czynnika pożerającego nakłady finansowe. Oczywiście uwaga ta dotyczy jedynie państw centrum, a nie kapitalistycznych peryferii, w których panuje niezawoalowany kapitalizm à la Oliver Twist. Jednak nawet wówczas, kiedy w metropoliach planuje się wprowadzenie tak zwanego powszechnego dochodu gwarantowanego, argumentując, że współczesne życie nie toczy się już wokół pracy zarobkowej, celem jest jedynie zamiana sankcjonowanych prawem możliwości rewindykacji ubezpieczenia społecznego na niesankcjonowany „dochód obywatelski”. W przeciwieństwie do peryferii, dla zachowania „porządku” potrzebny jest tam ograniczony kompromis pomiędzy kapitałem a wybraną częścią klasy robotniczej. Stanowi on alibi, mające świadczyć, że antagonizmy klasowe dają się rozwiązać na drodze porozumienia. Równocześnie celem nie jest zmotywowanie wykluczonej większości społeczeństwa do przełamania tej sprzeczności, lecz legitymizacja status quo. Nie oznacza to jednak, że represje jako forma rządzenia nie mają racji bytu. W dalszym ciągu są głównym instrumentem podporządkowywania wszystkich niezależnych od rynku warstw „niekonsumujących” . Represje skierowane są wobec tych, którzy świadomie odmawiają konsumpcji lub nie stosują się do kapitalistycznych reguł gry.
Sytuacja ta ujawnia równocześnie istniejącą w kapitalistycznych społeczeństwach podstawową sprzeczność pomiędzy zyskiem a uprawomocnieniem. Jej aktualną strukturę w globalnym kapitalizmie zbadała Beverly Silver w swoim studium Forces of Labor. Podobnie jak Arendt, także ona posiłkuje się myślą Różą Luksemburg, by zbadać kryzys rentowności i próby wyjścia z niego poprzez ucieczkę w kapitał finansowy . Taką próbę rozwiązania sprzeczności Silver określa jako „przesunięcie”. Kapitał zostaje przeniesiony w sferę kredytów i spekulacji. W wyniku kryzysu rentowności dochodzi też do przeniesienia gałęzi produkcji o intensywnym nakładzie pracy do krajów peryferyjnych o niskich zarobkach – tam, gdzie korzyści innowacyjne z inwestycji stawiają kapitalistę w pozycji monopolistycznej. Jednak tamtejsi robotnicy nigdy nie zaznają owoców korporacjonistycznego kompromisu klasowego wysoko rozwiniętych państw kapitalistycznych metropolii. Według Silver koszty uprawomocniania systemu w końcu doprowadzają jednakże do nowego konfliktu zagrażającemu zyskom kapitalistów. Jej badania socjologiczne dotyczące ruchu robotniczego i globalizacji od 1870 roku do dziś pokazują, że nie mamy jeszcze do czynienia z końcem klasy robotniczej. Dzięki niedogmatycznemu oraz nietożsamościowemu podejściu do pojęcia klasy udało się Silver uchwycić nową siłę i władzę robotników – wbrew mistyfikacjom na temat „społeczeństwa informacyjnego”. Tym samym badania dotyczące granic akumulacji kapitału pozwalają postawić pytanie o legitymizację systemu i władzy jako takiej. I ta właśnie kwestia – co najmniej od lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia – zdaje się stanowić dla lewicy swoiste tabu .
Zainteresowanie Arendt skupia się na władzy pozwalającej przeistoczyć wszystko w wartość, przy czym „o cenie […] decyduje społeczeństwo w ogólnej wymianie” . Dostrzega ona tutaj wynikający z tego automatycznie radykalny relatywizm i monopolistyczną władzę nad opinią publiczną. Władzy dziś nie marnuje się na ponoszenie ogromnych kosztów zarządzania i administracji terytoriami. Globalizujące wojny są jedynie „kluczami do drzwi” rynków i służą przeforsowaniu jego zasad. Bauman w Intimations of Postmodernity wychodzi z założenia, że „wolny rynek” sam sprawuje kontrolę społeczną poprzez przekierowywanie oczekiwań społecznych z produkcji na konsumpcję. Dzięki systemowi oczekiwań i nagród zainteresowanie ludzi skupia się na wielkości nagrody.
W swej krytyce społeczeństwa konsumpcyjnego Bauman twierdzi, że kosztowny system kontroli nie jest już dłużej potrzebny. Sama myśl o byciu obserwowanym wystarcza, by „konsumenci” stabilizowali system i go nie kwestionowali. Tylko ten, kto nie konsumuje, jest uciskany. Z tego powodu dzisiejsze znaczenie życia w niepewnych warunkach jest inne niż w klasycznym kapitalizmie. Wolność jest zatem jedynie wolnością polegającą na społecznym przymusie konsumpcji. Przez panujących nigdy nie była ona traktowana jako prawa obywatelskie, albowiem obrońcy panującej ideologii wolności gospodarczej rozumieją wolność jedynie jako swobodę własnego działania. Obojętnie co czynią i jak to nazywają, chodzi o deregulację i liberalizację rynku. W tej kalkulacji ludzie są jedynie zasobem do dyspozycji strony sprawującej kontrolę, której działania jako jedyne mogą być działaniami niezależnymi.
Kapitalizm peryferyjny i równanie w dół
Wycofywaniu się państwa ze swych zobowiązań socjalnych towarzyszy wyzysk siły roboczej w gorzej rozwiniętych regionach świata. Obecnie nastąpiło opanowanie całego świata przez kapitalizm, co jednak nie doprowadziło do upadku kapitalizmu, czego spodziewała się Róża Luksemburg. W zadziwiający sposób potrafił on przezwyciężyć kryzys poprzez tworzenie i wyzysk peryferii oraz „prekaryzację” ludności w kapitalistycznych metropoliach. W tych ostatnich dużą rolę odgrywa natomiast bezustanne wytwarzanie taniej lub zupełnie niewynagradzanej armii rezerwowej.
Niczym w pryzmacie opisywane powyżej procesy skupiają się w transformacji społecznej i politycznej Europy Wschodniej. Byłoby przesadą określić Polskę jako kraj imperialistyczny. Należy jej się raczej rola mięsa armatniego, którą Georges Clemenceau przeznaczył także dla „force noire” . Polska ekspedycja do Iraku w 2003 roku również dlatego przypomina wysłanie przez Napoleona Bonaparte Legionów Polskich na Santo Domingo w 1802 roku. Biorąc udział w stłumieniu tamtejszego powstania niewolników, Polacy chcieli się wkraść w łaski francuskiego imperatora, by uzyskać korzyści dla swojej ojczyzny. Dwieście lat później nie chodzi już o niepodległość, lecz o szczególną rolę przydzieloną Polsce jako kapitalistycznym peryferiom. Biorąc współudział w archipelagu tortur CIA, służąc jako obszar przyjmujący skażenie radioaktywne w ramach tarczy antyrakietowej, uczestnicząc w infrastrukturze tajnych więzień oraz wysyłając oddziały wojskowe na pola naſtowe Umm Qasr, Polacy w swym historycznym samozauroczeniu mieli nadzieję na wsparcie swojej nadwątlonej gospodarki .
Polska wyprawa do Iraku nie przypominała jednak nawet imperialnych marzeń w stylu Ligii Morskiej i Kolonialnej . Zdumiewające powodzenie, jakim cieszyły się w Polsce idee kolonialne na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej stanowiło już wyraźny historyczny anachronizm . Kiedy w roku 1939 Polska marzyła jeszcze o Madagaskarze, nazistowskie Niemcy przygotowywały już kolonizację Wschodu w ramach Generalplan Ost i przeobrażenie jego ludności w przymusowych robotników.
Tragizm historii powraca dziś jako farsa, gdy po neoliberalnej terapii szokowej i kuracji odprzemysłowienia zaaplikowanej jej w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Polska została zdegradowana do peryferii kapitalistycznych metropolii. Dzięki wczesnemu demontażowi infrastruktury społecznej po roku 1989 stała się dla nich społecznym poletkiem doświadczalnym. Wypróbowana tutaj strategia obniżania płac i lekceważenia ustawodawstwa socjalnego w reakcji zwrotnej prowadzi do równania w dół w postindustrialnych społeczeństwach Europy Zachodniej . Po opanowaniu całej kuli ziemskiej, kapitalizm każdego dnia poszukuje kolejnych kategorii „podludzi”, a zarazem sam je wytwarza.
Bauman mówi o roku 1989 jako straconej szansie na utopię. W związku z tym stawia pytanie o fundujący tożsamość mit założycielski dzisiejszych możnowładców, ustanawiający związek przyczynowo-skutkowy między wydarzeniami w Stoczni Gdańskiej a niedawnym proklamowaniem IV Rzeczpospolitej. Z tego również powodu polityka historyczna stoi w centrum antykomunistycznej walki kulturowej obecnego prezydenta, Lecha Kaczyńskiego. Ma nie tylko uprawomocniać ową walkę i jej „godną zaufania” polityczną proweniencję, lecz również wyeliminować zalążki społeczeństwa otwartego jako symbolu zachodniego upadku moralnego. Celowi temu służy jurydyzacja – w postaci ustawy lustracyjnej – występującego u Schmitta schematu myślowego przyjaciel – wróg. W ten sposób określa się historię współczesności i decyduje o tym, kto jest upoważniony do udziału w życiu publicznym, a kto jest z niego wykluczony.
Paralele między dziewiętnastowiecznym imperializmem a nędzą dzisiejszej globalizacji nie powinny być tutaj pojmowane w sensie linearności historii. Historia ery nowożytnej zna długie okresy kroków wstecz i upadków. Krytyka imperializmu w wykonaniu Arendt może być pomocna, w obnażaniu burżuazyjnej filozofii i moralnego bankructwa społeczeństwa kapitalistycznego.
Przełożyli Jakub Głuszak i Michalina Golinczak
Będący podstawą niniejszego przekładu tekst Demokratie im Krieg: Imperialismus und seine Legitimation. Zur Aktualität von Hannah Arendts Imperialismus-Kritik zum Verständnis von Globalisierung stanowi przeredagowaną i skróconą wersję referatu La démocratie en guerre, l’impérialisme et sa légitimation wygłoszonego podczas konferencji poświęconej Hannah Arendt, odbywającej się w Lozannie w dniach 11‒12 maja 2007 roku. Przekład został autoryzowany.
Przypisy:
H. Arendt, Elemente und Ursprünge totaler Herrschaſt, München 2001, S. 333. Wszystkie cytaty tłumaczone są z niemieckiej, uzupełnionej i poprawionej przez autorkę wersji. Polski przekład (Korzenie totalitaryzmu, t. 1‒2, tłum. M. Szawiel, D. Grinberg, Warszawa 1993) jest bowiem tłumaczeniem angielskiego The Origins of Totalitarianism i nie zawiera wielu fragmentów, które autorka dodała w późniejszej edycji niemieckiej (przyp. red.).
R. Luksemburg, Akumulacja kapitału. Przyczynek do ekonomicznego wyjaśnienia imperializmu, Warszawa 1963, s. 565.
Tamże, s. 728.
E. Traverso, Totalitarismus. Vom Nutzen und Nachteil eines umkämpſten Begriffs [w:] „Fantomas”, 2006, nr 10, s. 13.
Zob.: R. Kurz, Totalitäre Ökonomie und die Paranoia des Terrors [w:] „trend online zeitung”, 2001, nr 9.
Ernst Nolte wywołał debatę na temat interpretacji nazizmu, publikując we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” artykuł Die Vergangenheit, die nicht vergehen will, w którym sugerował, że nazizm był reakcją obronną społeczeństwa niemieckiego przed komunizmem (przyp. red.).
Konstytucja Unii Europejskiej nadaje militarny kurs państwom członkowskim; w dokumencie czytamy między innymi: „Państwa członkowskie zobowiązują się do stopniowej poprawy swojego potencjału wojskowego” (artykuł I-40, paragraf 3); „Ustanawia się Europejską Agencję Zbrojeń, Badań i Potencjału Wojskowego w celu określenia wymogów operacyjnych, wspierania środków do ich realizacji, przyczyniania się do określania i, w stosownym przypadku, wprowadzania w życie wszelkich środków niezbędnych do wzmocnienia bazy przemysłowej i technologicznej sektora obrony, udziału w określaniu europejskiej polityki w zakresie potencjału i zbrojeń oraz wspomagania Rady Ministrów w ocenie poprawy potencjału wojskowego” (tamże).
Zob.: R. Kurz, Totalitäre Ökonomie…
Zob. A. Fischer-Lescano, Redefining Sovereignty via International Constitutional Moments? [w:] „Constitutionalism WEB-Papers”, 2005, nr 1, s. 5.
H. Arendt, Elemente…, s. 285.
H. Arendt, „Nationalstaat und Demokratie”, 1963. Jest to niepublikowany rękopis referatu będącego wstępem do dyskusji z politykiem i publicystą, Eugenem Kogonem. Tekst dostępny pod adresem: http://www.hannaharendt.net (data dostępu: 7 maja 2008).
H. Arendt, Elemente…, s. 326.
Tamże, s. 288.
M. Rigoust, Wer sind die wahren Franzosen? [w:] „Freitag”, 2007, nr 16.
H. Arendt, Elemente…, s. 290.
Tamże, s. 285.
Zob.: M. Rigouste, Wer sind die wahren Franzosen?…
Zob.: „The National Security Strategy of the United States of America” (NSS) [@:] http://www.whitehouse.gov/nsc/nss.html (data dostępu: 7 maja 2008); „A Secure Europe in a Better World” (ESS) [@:] http://consilium.europa.eu/uedocs/cmsUpload/78367.pdf (data dostępu: 7 maja 2008).
Łacińskie określenie præemere oznaczało w prawie rzymskim tyle co „nabyć prawem pierwokupu”. Termin ten zaczął być ponownie używany podczas kolonizacji zachodniej części Stanów Zjednoczonych przez białych osadników. To nie przypadek, że amerykańska NSS stosuje określenie „atak wyprzedzający” (ang. pre-emptive strike), by legitymizować działania zaczepne przeciw rzekomemu niebezpieczeństwu, które ma dopiero nadejść w przyszłości.
Przez ius cogens (pol. norma kogentna lub norma kogentalna) rozumie się normę prawną bezwzględnie obowiązującą; w są to o znaczeniu tak istotnym dla społeczności międzynarodowej, że posiadają moc bezwzględną i nie mogą być uchylone inną normą prawa międzynarodowego niemającą charakteru ius cogens. Do norm takich należą między innymi zakazy: użycia siły zbrojnej (z wyjątkiem przypadków dozwolonych przez Kartę Narodów Zjednoczonych), interwencji w sprawy wewnętrzne innych państw czy zakaz ludobójstwa.
Zob.: K. Majchrzak, Qualitätsgesicherte Folter [w:] „Junge Welt”, 2005, 17 lutego, s. 3.
Jako unlawful combatants lub illegal combatant (pol. nielegalni bojownicy) niektóre państwa określają osoby „nielegalnie” biorące udział w działaniach zbrojnych. Kategoria ta nie istnieje w międzynarodowym prawie humanitarnym. Szeroką definicję tak zwanego nielegalnego bojownika zawiera amerykańska ustawa o trybunałach wojskowych (Military Commissions Act), podpisana przez prezydenta Busha 17 października 2006 roku. Przyjęcie tego określenia pozwoliło na uniknięcie przestrzegania postanowień konwencji genewskiej. Ustawa omija te postanowienia i pozbawia amerykańskie sądy możliwości rozpatrywania pozwów złożonych przez osoby uznane za nielegalnych bojowników, a dotyczących prawomocności ich zatrzymania oraz warunków, w których są przetrzymywani.
Zob. Ch. Zeller, Die globale Enteignungsökonomie [w:] Die globale Enteignungsökonomie, red. tenże, Münster 2004, s. 16.
H. Arendt, Elemente…, s. 303.
Tamże, s. 304.
Tamże, s. 317.
Zob. T. Hobbes, Lewiatan, czyli materia, forma i władza państwa kościelnego i świeckiego, tłum. Cz. Znamierowski, Kraków 1954, s. 110.
Zob. H. Arendt, Elemente…, s. 319.
T. Hobbes, Lewiatan…, s. 74.
Tamże, s. 76.
C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, tłum. M.A. Cichocki, Kraków 2006, s. 204.
Tamże, s. 200.
Tamże, s. 217.
Od franc. précaire, terminu oznaczającego życie w niepewnych warunkach pracy tymczasowej, nisko opłacanej lub na tzw. śmieciowych umowach lub umowach zlecenie, bez zabezpieczeń socjalnych, lub jako praktykant itp. Stan ten dotyka większą część społeczeństw zachodnich metropolii oraz w ogromnym stopniu migrantów (przyp. red.)
„Godność osobistą [burżuazja] zamieniła w wartość wymienną, a na miejsce niezliczonych, uwierzytelnionych dokumentami, uczciwie uzyskanych wolności, postawiła jedyną, pozbawioną wszelkich skrupułów wolność handlu”. Zob. K. Marks, F. Engels, Manifest komunistyczny, Warszawa 2006, s. 34.
K. Marks, Płaca, cena i zysk [@:] http://www.marxists.org/polski/marks-engels/1865/placa-cena-i-zysk.htm (data dostępu: 6 maja 2007).
Tamże.
K. Marks, F. Engels, Manifest…, s. 35.
Zob. H. Arendt, Elemente…, s. 308.
Z. Bauman, Intimations of Postmodernity, London/New York 1992; tłum. z wydania niem.: Ansichten der Posmoderne, Hamburg 1995, s. 128.
Zob. B. Silver, Forces of Labor, New York 2003, s. 167‒169 (w Polsce książka ukaże się jesienią tego roku w ramach biblioteki „Le Monde diplomatique” – przyp. red.)
Zob. niepublikowana rozmowa autora z Emmanuelle Piriotem i François Cussetem, autorem książki La décennie. Le grand cauchemar des années 1980.
Zob. H. Arendt, Elemente… , s. 319.
Zob. H. Arendt, Elemente…, s. 304.
Już na początku maja 2003 roku polski rząd wręczył Stanom Zjednoczonym oferty od ponad trzystu polskich firm zainteresowanych „odbudową” Iraku po zakończeniu wojny.
Liga Morska i Kolonialna została założona w 1930 roku. Jej celem było pozyskanie terenów pod osadnictwo lub kolonie dla Polski (na przykład w Brazylii, Peru, Liberii, terytoriach zamorskich Francji). W 1934 roku Liga kupiła cześć brazylijskiego stanu Paraná i założyła tam osiedle dla polskich kolonistów – Morska Wola. Domagała się również od Niemiec przekazania części afrykańskich kolonii, prowadziła akcje kolonizacyjne w Ameryce Południowej, doprowadziła do uzyskania przez Polskę dużych wpływów w Liberii, która na krótki czas stała się państwem podległym II RP. O Lidze Morskiej i Kolonialnej zob.: G. Borkowska, Polskie doświadczenie kolonialne [w:] „Teksty Drugie”, 2007, nr 4, s. 15‒24.
Na krótko przed wybuchem drugiej wojny światowej Liga liczyła około miliona członków. Zob.: T. Hanczuk, Polish Colonial Ambitions in the Inter-War-Period [w:] „Slavic Review”, 1967, Vol. 26, s. 648‒656.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) 59 procent obywateli Polski, to jest około dwudziestu trzech milionów ludzi, żyje poniżej minimum socjalnego (co oznacza, że muszą utrzymać się za około 800 złotych miesięcznie). W ciągu dwóch ostatnich lat od 12 do 13 procent Polaków i Polek zmuszonych było żyć nawet poniżej minimum egzystencjalnego (około 371 złotych miesięcznego dochodu na osobę w rodzinie). Paradoksalnie więc Polska – miejsce narodzin związku zawodowego „Solidarność”, który zapoczątkował w 1989 roku proces transformacji – jest dzisiaj krajem o najmniejszym przedstawicielstwie związków zawodowych w Europie (około 8 procent) przy jednoczesnym braku ponadzakładowych układów zbiorowych. Zob. dane Głównego Urzędu Statystycznego dostępne pod adresem: http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xchg/gus/hs.xsl/45_1160_PLK_HTML.htm (data dostępu: 4 maja 2007).